PISARSKIE EMOCJE.

Pracując na dwóch komputerach (PC przy biurku i laptopie w terenie), poprawiam i uzupełniam materiał drugiego tomu trylogii „SETON”. Zachęcająca ostatnio pogoda wyssała mnie na zieloną trawę. Wśród spokoju i na łonie natury, wprowadzałem nowy wątek związany ze starożytnym algorytmem Sumerów. Zadowolony z własnych postępów, zamknąłem laptop i oddałem się błogiemu relaksowi.
Nazajutrz, korzystając z większego monitora, uruchomiłem w nocy PC. Niestety, dostęp do ostatnio zapisanego pliku z powieścią „Niezabliźniona nić”, był niemożliwy. „Plik uszkodzony” – pojawił się komunikat. Palce mi zwilgotniały. Przez ten aromat łąki, zapomniałem zrobić kopię. Na laptopie to samo.
„Cztery godziny nowych pomysłów przelanych na papier, uszło w niebyt”, pomyślałem. „No cóż. Trzeba będzie zrobić krok do tyłu”, za czym nie przepadam.
Kiedy dochodziła północ, przycisnąłem ikonkę „zapisz”. Coś mignęło i strona zniknęła, odsłaniając taką samą. No prawie, bo poprzedniej wersji. Tej, która miała ulec rzekomemu uszkodzeniu.
Zestawiłem oba fragmenty tekstów ze sobą. Victor i Peter ubogacili swój dialog, uwypuklając swe charaktery. Pełniej wyjaśniając biegnące wątki powieści.
Nie wiem, dlaczego takiego figla spłatała mi informatyka. Jednak w tym przypadku, chyba wyszło to na dobre. Emocje swoich rozterek przypisałem bohaterom. Tego akurat potrzebowała akcja książki.

https://bit.ly/2tYEFwD