Jedno z pytań, które wielokrotnie zadawali mi Czytelnicy, dotyczyło momentu zdecydowania się na napisanie książki..
Otóż kiedy przestawiałem tory swej pracy zawodowej z typowo menadżerskiej na doradczą w sprawach gospodarczych, postawiłem sobie kilka wyzwań. Jednym z nich było znalezienie nowego zakresu. Coś w rodzaju dywersyfikacji. W tych poszukiwaniach zrodził się pomysł także na nowe wyzwanie poza zawodowe.
Małżonka zmotywowała mnie do podjęcia próby napisania powieści. Syn zaproponował temat: wejście na Kilimanjaro.
Początkowo wchodząc na ten niepewny dla mnie grunt, badawczo sprawdzałem swój tekst na kliku rodzinnych Czytelnikach. I znalazł wsparcie w szczerych, pozytywnych recenzjach. Poszedłem dalej, modyfikując temat, rozwijając go w jedną z refleksji tamtej, afrykańskiej wyprawy: zagubienie bagażu, które omal nie zmieniło bieg wydarzeń wielu jej Uczestników. Zdałem sobie sprawę jak nie wiele może zdecydować o wielu ( sprawach także)…