Pisząc pierwszą powieść, naczytując się wcześniej o erze „autora 2.0”, nie inaczej – zacząłem pisać wprost do arkusza worda.

Potem autopoprawki, autopoprawki i tyle – do druku.

Zaczynając drugą, zacząłem tak samo.

Jednak po pierwszym rozdziale, liche baterie laptopa zmusiły mnie do pisania w terenie jak pisano kiedyś – tj. w kajecie. Częściowo sam, częściowo syn, wprowadzał później tekst do elektronicznego arkusza. Ale dzięki temu szereg zdań wyszło mi piękniejszych, aniżeli pisanych w komputerze. Więcej pracy, ale i efekt lepszy.

Trzecią … Czy domyślacie się, jak piszę trzecią?