Żywy kontakt z moimi Czytelnikami oraz zwykły przypadek sprawiły, że poznałem szereg historyjek związanych z moją książką. Oto trzy z nich:
1. Kiedy nastolatek kupował drugi egzemplarz ucieszyłem się, że wśród młodzieży książka zdobywa popularność. Chcąc zaspokoić swoją ciekawość zapytałem o cel zakupu – będąc przekonany, iż wyniknął on z chęci sprawienia komuś prezentu.
Okazało się jednak, że pierwszy egzemplarz zaniósł do szkoły, gdzie pożyczyła go nauczycielka, która chwilę potem pozostawiła książkę w pokoju nauczycielskim i to wystarczyło, by ktoś zdążył ją ukraść. Rozkwit czytelnictwa?
2. Pewna Czytelniczka poprosiła mnie o dedykację na osobnej kartce. Nie często to robię, jednak w tym przypadku uzyskała moje pełne zrozumienie.
Otóż wcześniej dokonała zakupu mej książki poprzez jeden z popularnych portali aukcyjnych. Kierowała się przy tym opisem sprzedającego gwarantującego dedykację autora. I zapewne nigdy bym się o tym nie dowiedział ( jak o setkach innych ), gdyby nie okazało się, że dedykacja była, ale… napisana dla kogoś innego. Jak sobie przypomniałem, dedykowałem tamtą książkę kiedyś mojemu koledze z pracy, któremu podarowałem ten egzemplarz. Ot ludzkie, drugie życie powieści.
3. W okresie wakacyjnym, w ciągu kilku dni, otrzymałem sporą ilość komentarzy czytelniczych. Zastanowiło mnie to, gdyż nieco wcześniej nie było żadnej promocji, konkursu, wieczoru autorskiego, czy też kiermaszu książkowego. Ale w gruncie rzeczy zrobiło mi się przyjemnie, że sprzedaż się rozwija.
Po tygodniu spotkałem się ze znajomym, który wrócił z wakacji. Zwierzył się mi, że przez połowę turnusu wciąż lało. A że wziął książkę dla nadrobienia zaległości w lekturze, szybko ją przeczytał i pożyczył dalej. Wróciła do niego kiedy wyszło słońce. Był to rekord czytelniczy jednego egzemplarza, o którym wiem. W końcu reklama kosztuje.
Marian A. Nocoń