Lęk w dobie pandemii COVID-19 zawłaszczył umysły większości. Zmęczeni nim szukamy drogi powrotu do normalności, ale jednocześnie wciąż sięgamy po kryminały i thrillery.

Jak twierdzą niektórzy psychoterapeuci, oswajamy się w ten sposób z lękiem. Działa to jak szczepionka przeciwko niebezpieczeństwu, czy złu, które może nas spotkać. Zanim napisałem pierwszy thriller „Artefakt umysłu”, opracowywałem wspomnienia osoby, która wielokrotnie uniknęła śmierci, będąc w strachu ( „Czarna biel”). Wtedy uzmysłowiłem sobie, że są różne rodzaje leków.

Wtedy zarysowałem to mocniej w niektórych scenach w przygodowej odmianie thrillera, jakim był wspomniany „Artefakt umysłu”. Mam tu na myśli scenę z górnikiem w ogródkach, czy skradanie się Mossa pod kościołem w Sandomierzu.

W kolejnym thrillerze „Niezabliźniona nić” takich scen także nie brakuje. Wzbudzą prawdopodobnie napięcie czytelnika dostarczając mu silnych wrażeń, tajemniczości i niepewności losów bohaterów. Czy wciągnie bez reszty, jak poprzedni thriller, zobaczymy. Ale będzie trzymał w napięciu do końca. Z pierwszych wrażeń jego Czytelników wynika, że potrafi zaciekawić. Wraz z dynamicznymi scenami, są też statyczne rozmowy, które wielowątkowo wyjaśniają, wprowadzają i objaśniają, w tym skomplikowane ludzkie relacje. Kończąc również na strachu, lękam się, czy jego lektura wzbudzi w Tobie wystarczającą dawkę niepokoju, aby bardziej uodpornić Cię na otaczającą rzeczywistość.

Zatem thriller to niejako lek na lęk.

Marian A. Nocoń